piątek, 2 października 2015

Moja przygoda z motocyklem

Zaczęło się wszystko od mojej Małżonki, która to parę miesięcy temu zapragnęła pojeździć na motocyklu. Jako, że od lat o tym marzyła, nastała pora, aby to zrealizować. Ponieważ jak wiecie, można polatać na 125 mając kat. B, więc zakupiliśmy nasze pierwsze moto - może nie zupełnie "nasz", ponieważ Małżonka w wieku dziecięco-młodzieżowym posiadała już motorynkę :) Dla mnie jednak, motocykl to nowość.

Wybór pierwszego moto padł na Yamahę Virago 125, na której jeździliśmy ok. 3 miesięcy.


Czy Virago to był dobry wybór? Gdybym wybierał teraz, na pewno nie byłoby to Virago (cały czas mowa o pojemności 125). Jedyna moim zdaniem zaleta tegoż motocykla to wygląd. A co mi się w nim nie podoba? Ano, jest słaby i chyba jeden ze słabszych 125'tek. Silnik chłodzony powietrzem dosyć się nagrzewał, a że blisko silnika umiejscowiony jest regulator napięcia po miesiącu od kupna musiałem go już wymienić, bo się przegrzał. Po drugie, a w zasadzie na pierwszym miejscu są drgania z silnika dość odczuwalne na podnóżkach, a przy wyższych obrotach na siedzeniu - testowałem kilka egz. Virago - ot, taka jego uroda. Manetka od gazu nie należy do wysokiej klasy jakościowej... Podsumowując, generalnie nie polecam Virago 125. A co polecam? Hondę Shadow :)

Apetyt rośnie w miarę jedzenia i w międzyczasie robiłem kat. A. Kurs (i egzamin) robiłem na Kawasaki ER6-N, na którym jeździło się całkiem inaczej niż na chopperku - różnica była kolosalna. Więc szukałem złotego środka jak ćwiczyć na virago, aby wyćwiczyć technikę na ER6. Myślę, że w końcu znalazłem ten złoty środek, a którym napiszę w kolejnym poście, a póki co egzamin i zmiana motocykla :) Wybór padł na Suzuki SV650S.



Dlaczego? Silnik V2 (ponoć niezniszczalny), mocny od dołu, piękny dźwięk :)

Jeżdżąc na nim ciągle staram się poprawić technikę zajeżdżając praktycznie codziennie na plac manewrowy, a, że zaczęła pasjonować mnie gymkhana, więc mam co ćwiczyć, ale o tym w następnych postach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz